Rezerwat przyrody Jezioro Drążynek

Dopiero co wróciliśmy ze spaceru po rezerwacie torfowiska Żurawiniec (Żurawiniec i Las Piątkowski), a już w kolejnym dniu ruszyliśmy na wyprawę do Parku Krajobrazowego Promno, by z bliska przyjrzeć się torfowemu jezioru Drążynek i zaznajomić się z okoliczną roślinnością.

Wiadomo było, że nuda nam nie grozi, bo z organizatorami miałam już do czynienia w trakcie warsztatów „Dzikie rośliny jadalne na przednówku” (Dzikość na talerzu). Link do ich strony TUTAJ.

Ruszaliśmy z leśnego parkingu przy jeziorze Brzostek, gdzie nawet tablice informacyjne są nietuzinkowe. Daszek jednej z nich porastał mech chrobotek.

Trasa prowadziła przez grądy, czyli lasy liściaste, w których najczęściej rosną dęby, buki, graby, lipy, klony czy jesiony. Ale też dolne partie lasu to ogrom ciekawych roślin. Zaczęliśmy od zaznajomienia się z przylaszczkami, kopytnikiem pospolitym, czy przytulią. 

Po drodze uczyliśmy się rozpoznawać miodunkę ćmę, nerecznicę samczą, rokiet cyprysowaty.

Jedną z ciekawszych roślin okazał się orzesznik pięciolistkowy. To ogromne drzewo jest gatunkiem obcym i niestety inwazyjnym, co potwierdziliśmy podczas dalszej wędrówki, mijając nieco młodsze osobniki. Rodzi jednak jadalne owoce, wyglądem przypominające orzechy włoskie, choć trochę mniejsze. Niepowtarzalna jest też kora, która stwarza wrażenie łuszczenia się.

Nie zabrakło daglezji z charakterystycznymi szyszkami i wieloletnich żywotników, których pierwsze egzemplarze sprowadzili tutaj najprawdopodobniej Prusacy, gdy Wielkopolska znajdowała się pod ich panowaniem.

Spacerując ścieżką wzdłuż jeziora Drążynek, znaleźliśmy chroniony gatunek, jakim jest jarząb brekinia. Objęty jest ścisłą ochroną gatunkową. Słaba znajomość wśród ludzi wyglądu tego drzewa nie pomaga mu w przetrwaniu. Dowiedzieliśmy się, że młode sadzonki, które zdołały wyrosnąć bliżej drogi, były ścinane, by nie przeszkadzały biegaczom i spacerowiczom.

Wypatrywaliśmy żeremi bobrowych na jeziorze, które zwykle są widoczne zimą czy wczesną wiosną, ale nasz spacer odbywał się jesienią i wysoka trawa uniemożliwiła nam ich lokalizację.

Po drodze mijaliśmy małe budki, które były przeznaczone dla popielic. Mają one imitować dziuple i charakteryzują się tym, że otwory wejściowe znajdują się od strony pnia. Gryzonie te życie spędzają wśród koron drzew, schodząc na ziemię bardzo rzadko. Żywią się głównie owocami buku, dębu czy grabu, ale nie pogardzą owadami, ślimakami, czy jajami ptaków i pisklętami. W ich menu znajdują się także owoce miękkie, takie jak jabłka czy czereśnie. Z pewnością nie pogardzą też inną popielicą, ale na szczęście w tym przypadku chodzi o jeżynę popielicę o charakterystycznej barwie, dość licznie rosnącą w okolicy.

Popielica szara objęta jest ochroną gatunkową. W wielu miejscach w Polsce podejmowane są próby jej introdukcji i reintrodukcji, jednak nie zawsze jest to łatwe. Przeszkadza w tym fragmentacja lasów i słabo zagęszczone korony drzew, a tym samym niemożność przemieszczania się popielic.

Spacer zakończył się w miejscu, z którego wyruszaliśmy. Już wypatrujemy kolejnych wypraw organizowanych przez tę ekipę 😊

 


Zostaw komentarz